To wczorajszy zbiór kleszczy po spacerze, a bywało gorzej. Często pytacie na zajęciach jak najlepiej zabezpieczać psa przed kleszczami. Może dla starych psich wyjadaczy to oczywiste, ale dla świeżych psiarzy może wcale nie być. Obroże i krople? Zdecydowanie nie można na nich polegać:/ po prostu nie działają. Mój pies na takim podwójnym zabezpieczeniu podwójnie miał babeszjozę. Na szczęście pojawiły się tabletki! Na początku były obawy, czy to aby bezpieczne dla psa – powiem tak – na pewno skuteczne! A jakie są długofalowe skutki uboczne? Nie wiem, ale wiem że bez tego pies i tak by ich nie dożył. Kiedyś zapytałam o to mojego weterynarza i odpowiedział, że gdyby nie te tabletki to trup by się ścielił gęsto . Tak więc trochę nie ma wyjścia. Nie wyobrażam sobie mieszkać tak jak mieszkam czyli na łąkach, bez tego wynalazku.
Oczywiście nie działają one odstraszająco, więc i tak trzeba uważać, bo po domu mogą się pętać ! Są różne środki odstraszające, takie jak psikacze ( bardziej lub mniej naturalne), niektórzy podają też psu regularnie czystek. Próbowałam używać jednego i drugiego, ale jakoś mi nie idzie, po prostu zapominam psu aplikować, więc nie wypowiem się o skuteczności.
Ważne jest to, że tabletki dają właściwie 100 procentową skuteczność! A my musimy na siebie uważać – po spacerze się przebierać i wytrzepywać ubranie, a nawet brać prysznic.
Warto też zaszczepić się na odkleszczowe zapalenie mózgu! Zdecydowanie polecam – wiem co mówię, bo jakieś 5 lat temu mnie trafiło! 2 tygodnie w szpitalu i około 2 miesięcy dochodzenia do siebie:/
Zagrożeń jest dużo, ale czy warto przez kleszcze rezygnować z wiosennych wypraw z psem na łono natury? Moim zdaniem nie! Po prostu trzeba zabezpieczyć psa i zaakceptować istnienie kleszczy! Na najgorszy czas (czyli właśnie teraz) można wybierać miejsca troszkę bezpieczniejsze – najwięcej kleszczy będzie na łąkach w wysokich trawach, w lesie raczej będzie mniej.
Życzymy udanych wiosennych spacerów:)
Autor: Klara Kreutz