Zabawy i aktywności z psem i dzieckiem

Ostatnio na zajęciach zostałam zapytana o to, w jaki sposób zorganizować wspólne spędzanie czasu dla psa i 3 letniej dziewczynki, która bardzo chce uczestniczyć w życiu czworonożnego brata. Bardzo mi się podoba to pytanie, a najbardziej to, że w ogóle padło. Oznacza to, że mama jest empatyczna wobec psa i rozumie, że powinna być to aktywność przyjemna dla obu stron, a nie tylko dla dziecka.
Na początku muszę oczywiście napisać, że najważniejsze jest bezpieczeństwo ( dziecka i psa ) i dorosły musi nadzorować wszelkie interakcje. O przestrzeni dla psa i dziecka, o potrzebach psa i o tym jak zadbać o jego komfort w domu z małym dzieckiem już pisałam. Podkreślę jeszcze tylko, że dobre samopoczucie psa jest kluczem do dobrej relacji pies – dziecko.
A teraz do konkretów. Jak u nas to wygląda ?
W domu Berni i Julek uwielbiają zabawę w chowanie/rozkładanie smaczków. Jednocześnie są to fajne ćwiczenia dla Julcia. Berni dostaje garść smaczków, ja daję psu komendę „siad” i kiedy siedzi, mały rozkłada po całym pomieszczeniu smaczki. My mamy w tym czasie zostawanie w pozycji – czasem całkiem długie, bo Berni bardzo precyzyjnie i z zastanowieniem wybiera miejsca dla smaczków, czasem zmieniając zdanie co do ich położenia:) Potem krzyczy „start” i wtedy Julek rusza na poszukiwania. Berni mu towarzyszy i bardzo się cieszy każdym znaleziskiem! Robimy kilka takich sesji z rzędu.
Czasem Berni chce mu rzucić jakąś zabawkę – więc wtedy ćwiczymy „poczekaj/proszę”. Ja mówię „poczekaj”, po czym daję Berniemu zabawkę, on ją rzuca, ja zwalniam psa „proszę”. Julcio biegnie po zabawkę i bardzo to cieszy moje dziecko. Niestety Julian nie zawsze chce po tą zabawkę iść i wtedy Berni się smuci. Dla niego więc, też jest to jakaś nauka – że nie wszyscy są zobowiązani robić to, czego on chce w danej chwili – a bardzo by chciał, żeby tak było:)
Kiedy natomiast chce pogłaskać Julka ( na szczęście bardzo rzadko ), to zawsze ja też w tym uczestniczę, tak żeby Julek czuł się bezpiecznie. Uczę Berniego jak i gdzie dotykać psa, a Juliana, że jeśli czuje się niekomfortowo w tej sytuacji, to zawsze może odejść, a ja mu pomogę.
Na dworze natomiast pracuję na dwie ręce:)) To znaczy jednocześnie np. gram z Bernim w piłkę i szarpię się szarpakiem z Julkiem. Tak, jest to wykonalne. Czasem też wplatam ćwiczenia, czyli proszę Julka o siad i kopię piłkę – on ma za nią NIE pobiec, po czym zwalniam Julka i się z nim szarpię. Berni też czasem mu coś rzuca. Nie pozwalam im natomiast na zabawę w szarpanie – zdecydowanie za blisko jest paszcza od rączki i za duże są przy tym emocje. Berni jest nauczony, że jeśli ma w ręku zabawkę Julka i ten do niego biegnie ( bo nie oszukujmy się, nie wszystko zawsze jest pod kontrolą ), to ma ją jak najszybciej rzucić.
Bawimy się też w chowanego. Berni zostaje w „bazie”, którą jest ogrodowy domek, a my z Julkiem chowamy się za którymś z drzew i potem Berni nas znajduje. Następnie odwrotnie – my z psem zostajemy (znowu może to być okazja do ćwiczeń z psem – Julek jednak sam z siebie raczej zostaje ze mną niż biegnie za Bernim), a Berni się chowa – zwykle krzycząc „szukajcie mnie”, oczywiście Julek zawsze go znajduje – i to się im obu podoba!
No i oczywiście wspólne spacery o których już pisałam:) Teraz Berni więcej chodzi na piechotę – coś jest na bakier z rowerem, na szczęście ma już większy zasięg na nogach i jest szybszy, więc nie stanowi to problemu. Na spacerach też czasem bawimy się w „tropienie”, co wygląda podobnie jak w ogrodzie. Ostatnio jednak Berni głównie wymyśla różne „scenariusze” – np. on jest rycerzem, ja królową a Julek naszym smokiem i musimy zdobyć zamek czyli górę siana:) Nie ma w tym wypadku jakieś specjalnej interakcji między nimi, a jednak w pewien sposób dla Berniego Julek jest częścią zabawy i ma swoją rolę. Idealnie.
Jeśli pies i dziecko nie wchodzą sobie nadmiernie w drogę, szanują nawzajem swoją przestrzeń – to tak naprawdę zwykły spacer, kiedy razem podążamy w tym samym kierunku jest bardzo scalający. Można dodać właśnie „story” i wymyślić „rolę” dla psa – jak nie smok to może np. jakiś jednorożec ? ( nie jestem zorientowana w dziewczyńskich tematach) i w oczach dziecka bawią się razem, a pies ma święty spokój;)
Jak widzicie wszystkie nasze wspólne aktywności organizuję tak, żeby nie przymuszać Julka do bezpośredniego kontaktu z dzieckiem. Chcę, żeby on też się dobrze bawił i czuł w obecności Berniego. Jest to też ważne dla dziecka – uczy się, że piesek nie jest po to, żeby go ciągać za uszy czy ogon albo rzucać się mu na szyję. W sytuacji, że to dziecko ma obawy przed psem, takie podejście również się sprawdzi – kiedy nikt nikogo nie przymusza do dotyku lub np. podawania smaczków z ręki.
Oczywiście czasem bawią się razem w bliskim kontakcie, a do mnie należy wtedy obserwowanie czy wszyscy czują się z tym ok. Pozwalam na to, kiedy obaj mają na to chęć i nie przymuszają się nawzajem do niczego.
Nasze pomysły na zabawy i wspólne spędzanie czasu nie są uniwersalne i wszystko jak zwykle ZALEŻY. Przede wszystkim nie są to porady i propozycje dla psów problemowych, które przejawiają lęk czy wręcz agresję wobec dzieci! W takich sytuacjach konieczna jest konsultacja behawioralna.

Autor: Klara Kreutz

Przewijanie do góry