Psie spędy

Załóżmy taką sytuację: macie grupę znajomych, których poznaliście przypadkowo np. na kinderbalu dzieci w waszym domu. Tak się wszystkim rodzicom u was spodobało, że zaczęli przychodzić do was 5 razy w tygodniu, a nawet codziennie! Już przestali pukać, tylko o tej samej porze wieczorem wchodzą i się rozgaszczają. Nie bardzo możecie ich wyprosić, bo wasze dzieci chodzą do tej samej klasy i nie chcecie robić afery. Co wy na to? Uznaję to za pytanie retoryczne:) Tymczasem zdarza się, że taką sytuację fundujemy naszym psom. Codziennie, albo kilka razy w tygodniu, o stałej godzinie zabieramy psa na spotkanie z czterema, sześcioma, a nawet dziesięcioma psami! On oczywiście ciągnie do nich i macha ogonem, więc wydaje się, że nie może się już doczekać. Potem latają luzem w sforze i świetnie się bawią! – tak jak wy ze swoimi znajomymi😉.
Tylko jakoś tak się dzieje, że wasz pies nie potrafi już przejść po ulicy czy parku mijając spokojnie inne psy, zamiast tego ciągnie do nich albo się kładzie, a czasem szczeka i się szarpie na smyczy. A może pojawiły się inne problemy? Może wyskakuje do samochodów i rowerów? A może do przechodniów?
Dlaczego tak się dzieje? Może jednak wasz pies wcale nie chce tych spotkań. Może chciałby raz na jakiś czas spędzić czas z którymś z kolegów, ale następnego dnia mieć święty spokój na fajnym spacerze ze swoim człowiekiem. Tymczasem jego stres i umęczenie narastają – tym samym spada tolerancja na inne bodźce, które mogły już wcześniej być dla niego trudne, a teraz stają się nie do zniesienia i zachowanie psa ulega pogorszeniu.
Takie imprezy w dużej grupie psów są bardzo ryzykowne – ciężko wtedy kontrolować sytuację, zauważać sygnały wysyłane przez psy, odpowiednio reagować i nadzorować spotkanie tak, żeby wszyscy czuli się na nim dobrze. Naszym psom też jest ciężko to ogarnąć. Często któryś z nich staje się ofiarą, która tylko stara się przetrwać, inny uczy się nękania słabszych, a jeszcze inny wchodzi w rolę „porządkowego” i stara się zaprowadzić spokój – rozdziela i zatrzymuje inne psy, a to niezwykle obciążająca rola! I tak codziennie?!
Psy są wkładane w tą sytuację czy chcą, czy nie. Kiedy wychodzą o konkretnej godzinie lub kierują się w konkretną stronę, już mają pewność co się będzie działo – to dlatego mogą ciągnąć na smyczy i machać ogonem – są pobudzone i poddenerwowane wiedząc, że czeka je nieuniknione:/ możliwe, że chcą to mieć już za sobą!
A dlaczego w takim razie się nie gryzą na tych spacerach? Psom wcale nie jest tak szybko do gryzienia. Raczej starają się unikać tak drastycznych środków, jest to dla nich dużym kosztem i stresem! Poza tym nauczyły się już, że spotkania te są nieuchronne, więc jakoś trzeba sobie radzić:/
Nie znaczy to jednak, że w końcu ktoś kogoś nie dziabnie jak mu się przeleje. Jest też prawdopodobne, że zaczną nerwowo reagować w stosunku do innych psów przypadkowo napotkanych na innych spacerach. Gdzieś frustracja musi znaleźć ujście i zmęczone codziennym rytuałem chcą uniknąć kolejnych spotkań.
Poza tym „skutkiem ubocznym” może być utrata zaufania do opiekuna – „codziennie mnie wciska w coś czego nie chcę, nie pomaga mi kiedy tego potrzebuję, nie pozwala mi wyjść z trudnej dla mnie sytuacji – muszę sam sobie radzić jak umiem i nie mam co na niego liczyć.” Wyobraźcie sobie jak trudne jest to położenie – być całkowicie zależnym od kogoś kto nas nie rozumie:/ Jak musi to wpływać na poczucie bezpieczeństwa w życiu? A to znów na zachowanie psa.
Czy ja i moi „psi znajomi” umawiamy się na wspólne spacery? Oczywiście, że tak! Jest to okazja do zobaczenia się, pogadania i urozmaicenia życia naszym psom. Zawsze jednak staramy się dobrać psy z sensem. Kiedy chcemy pogadać z ulubioną psiapsiółką, ale nasze psy są dla siebie zbyt trudne, to sobie odpuszczamy i idziemy na kawę bez psów. A podczas spacerów jesteśmy uważni, staramy się obserwować sytuację i reagować: komu trzeba powiedzieć, że przegina, kogo wesprzeć, a kogo np. zapiąć na linkę. No i przede wszystkim dzieje się to raz na jakiś czas! Oprócz tego oczywiście spotykamy przypadkowe psy na spacerach, ale jest to innego rodzaju sytuacja – takie kontakty często są krótkie i nie wymuszone – pies nie musi spędzać czasu z napotkanym psem – jeśli nie chce, może odejść. A naszym zadaniem jest to zauważyć i mu w tym pomóc.
Dajcie więc odsapnąć swoim psom i traktujcie takie spędy ze zdrowym rozsądkiem. Działajcie zgodnie z powiedzeniem „co za dużo, to niezdrowo”:) i jeśli chodzi o ilość psów i częstotliwość zbiorowych spacerów. Naszym obowiązkiem podczas takich zaaranżowanych spotkań jest zadbać o nasze psy i ich komfort, jak również uczyć je, że mają szanować przestrzeń i wolę swoich kompanów. A następnego dnia po takim spotkaniu zabierzcie psa na samotny spacer po lasach czy polach, tak żeby nie musiał już nic ogarniać:)

Autor: Klara Kreutz

Przewijanie do góry