Bramki dla psów … i dzieci

Dzieci i psy…może fajnie wyglądają razem na reklamach i zdjęciach, ale w rzeczywistości bywa trudno, zwłaszcza jeśli mowa o małych dzieciach. Problemów może się pojawić bez liku. To o co warto, moim zdaniem, w każdym przypadku zadbać, to możliwość odizolowania psa od dziecka.
Przysłuży się to zarówno bezpieczeństwu, na przykład wtedy, gdy podgrzewam zupę czy idę do łazienki i nie mogę spoglądać na to jak wygląda wspólna „zabawa”, jak i…budowaniu relacji! Każda relacja potrzebuje czasem odpoczynku i złapania oddechu a przy dwóch istotach z odmiennym rytmem dobowym i potrzebami łatwo może dojść do zbędnego zamieszania. Dzieci nie chcą być cały czas z psem, bo może denerwować je, że pies chodzi im po zabawkach czy je kradnie, jak również to, że siłą rzeczy kradnie wtedy też uwagę mamy czy taty:/ A psy? Te nie zawsze chcą być częścią toru przeszkód dla wozu strażackiego i mogą mieć dość ciągłego wstawania i zmieniania miejsca, gdy wokół szaleje trzy- czy czterolatek.
Dlatego u nas po przybyciu Julka znów wróciły bramki ( które wcześniej zostały już zlikwidowane ). Wspaniały wynalazek! Zdecydowanie polecam. I nie chodzi tylko o bezpieczeństwo dziecka ( to też ), ale o bezpieczną strefę i dla psa i dla dziecka. U nas dziecko nie wchodzi ( prawie ) do naszej sypialni, gdzie śpi i je pies, a pies nie wchodzi do pokoju Berniego, gdzie jest pełno zabawek do zjedzenia i można by zrzucić mnóstwo kleszczy:/ Oba pokoje są odgrodzone bramkami. Dlaczego bramki? Dlaczego nie zamykać po prostu drzwi?
Jeśli chodzi o pokój Berniego, to nie wyobrażam sobie za każdym razem zamykać drzwi , poza tym, sam nie da rady ich obsłużyć. No i chcę mieć go na oku, a przynajmniej „na uchu”:) Za to bardzo szybko nauczył się sam zamykać i otwierać bramkę – specjalnie zastosowałam taką z którą sobie poradzi. Co ciekawe niesamowicie tego pilnuje i zawsze ją za sobą zamyka! Po prostu szybko się zorientował, że inaczej jego rzeczy znajdą się w paszczy Juliana:)
Za to bramka do naszej sypialni jest wysoka, mocna i Berni jej sam nie otworzy! A pies nie przeskoczy:) Jeśli pies, tak jak Julek na początku, ma problem z odizolowaniem „wewnątrzmieszkaniowym” to zdecydowanie łatwiej będzie nauczyć go zostawać za bramką niż za drzwiami; ale również dlatego, że dzięki bramce, pies może obserwować dziecko i „ uczyć się go ” w bezpiecznej przestrzeni, a ja mogę mieć na oku psa, co w przypadku Julka było konieczne! Chwila nieuwagi i było jak na zdjęciu:)) poszły też 2 poduszki puchowe – bardzo fajnie się sprząta puch roz.. po całym pokoju!! Nie ma zdjęcia, bo mój stan emocjonalny nie pozwolił mi na dystans w tym momencie:)) Teraz Julek raczej nie ma problemu na co dzień z zostawaniem za bramką.
Pies potrzebuje dużo snu i spokoju – małe dzieci tego nie gwarantują:) Więc ja muszę mu zapewnić możliwość wypoczynku. Kiedy po wspólnym przebywaniu w jednej przestrzeni widzę, że już go to przerasta – na ogół zaczyna wtedy świrować i gryźć różne rzeczy – zapraszam go za bramkę. Nawet jeśli przez moment się frustruje i skacze na nią, to po chwili pada zmęczony i zasypia. Psy, zwłaszcza młode, bardzo przypominają dzieci – nie wyjdą same z kinderbalu chociaż są już nieprzytomne. Poza tym, my z Bernim też potrzebujemy czasu tylko dla siebie – bez wariującego „gupaka”, jak mówi o Julianie Berni, nad głowami.
Przy Kokoszu też stosowaliśmy na początku bramki – wtedy oprócz tych samych powodów, służyły one również do zapewnienia bezpieczeństwa. Kokoszowi zdarzyło się warknąć, a nawet kłapnąć na Berniego.
Bramka daje też nam ( Piotrkowi i mi ) możliwość odizolowania się od psa. Kiedy na przykład zdarzy się cud i Berni dłużej śpi albo nocuje u babci, to pies i tak zaczyna budzić najpóźniej o 7.30:/ wtedy wypraszamy go za bramkę a on kładzie się na swoim tronie i pozwala jeszcze dospać:)
Więc jeśli czeka Was rewolucja w postaci pojawienia się dziecka w domu gdzie jest już pies, bądź myślicie o wzięciu psa do domu z dzieckiem, to zaopatrzcie się w bramki.
Zwłaszcza w pierwszym okresie rewolucji mogą Wam uratować życie:)

Autor: Klara Kreutz

Przewijanie do góry